Skierniewice

Los mnie rzucił do Skierniewic... służbowy wyjazd.

Kiedy pojawiam się w miejscach, w których jeszcze nie byłem, staram się poznać je od podszewki. Nie to, co jest pokazane turystom, lecz to, co zostało zasłonięte bo szpeci i zawstydza.
Skierniewicki rynek jest po gruntownym remoncie. Pięknie ułożony bruk na uliczkach, kolorowe fasady, cukierenki z wieloletnią tradycją... plastik... zresztą jak zwykle.
Ja chcę wiedzieć co jest po drugiej stronie murów. Bo w tych biednych miasteczkach można odkryć tam prawdziwe życie, które uwielbiam dotykać... jest takie bez zakłamań. Zawsze spotykasz się z oczami, które obserwują twoje śmiałe poczynania, rozmowy początkowo niezbyt miłe, potem obojętne, a z czasem da się wyczuć zalążki przyjaźni.
Chodzenie po starych podwórkach jest jak głaskanie rozwścieczonego psa. Zrobisz to pewnie, pies cię pokocha. Lecz wystarczy chwila zawahania i już po tobie.



Znowu pranie ;-)